sobota, 26 lutego 2011

Stop dreaming, it's in your blood!


"Hold my head underwater
Too much love for my father
Close your eyes, we won't stop breathing
Close your eyes, I can't stop screaming
This is your baptism
And you can't forgive them
This is your baptism
And you can't forgive them

Touching in the past

A rhythm saved till last
Stop dreaming, it's in your blood
I'm choking, I don't know much
This way I can see it, I love us, believe it
We're touching, we're seeing"

Uwielbiam ten psychodeliczny klimat. Nastraja mnie w taki sposób w jaki chcę w danym momencie. Ha!
Obecnie próbuję się nacieszyć samotnością, moim kochanym łóżkiem, spaniem z psem, który grzeje lepiej niż grzejnik. Ciszą i spokojem, którego mi brakowało. Nie wyzdrowiałam do końca, ale cóż. Trzeba wracać i nadrabiać zaległości. Właśnie uświadomiłam sobie, że mam około 7 jedynek, które w jakiś sposób muszę poprawić. Supaaaah.
Mimo wszystko większe zaległości mam chyba w życiu niż w szkole.
* razem ze Stevem jesteśmy psychofanami CC <3 jak dobrze wiedzieć, że istnieją jeszcze tacy ludzie jak on!




piątek, 25 lutego 2011

Głos PJ poprostu miażdży. Dostałam dawkę weny i wróciłam do tego co kiedyś działało na mnie antystresowo. W dodatku mam pewne pomysły na przyszłość, co niezmiernie mnie cieszy. Dużo piszę, rysuję i zacznę znowu grać.
Biorę się za siebie. Będzie dobrze!

wtorek, 22 lutego 2011

Za dużo tego wszystkiego. Za dużo sprzecznych myśli. Za dużo coraz bardziej chujowych sytuacji i spraw. Za dużo sytuacji bez wyjścia. Za mało wiary, chęci i siły, żeby zdołać to wszystko ogarnąć.
Coraz częściej myślę. Gdybam. Nie wychodzi z tego nic pożytecznego, może już wkrótce.
Co wybrać jeśli serce mówi tak, a rozum nie?
Po co nauczyłeś mnie, że nie można się przywiązywać do ludzi? Nie warto kochać. Właściwie to miłość w ogóle jest jakimś totalnie odległym tematem w dzisiejszych czasach. Jedyne co istnieje to choroba, kłamstwo, totalny bezsens i śmierć.

czwartek, 17 lutego 2011

Widocznie szczęście nie jest mi pisane, a ja nie zamierzam już z nikim walczyć. Właściwie to z godziny na godzinę coraz mniej czuję. Mniej emocji. Więcej obojętności. Niestety nie tej, która do tej pory pomagała mi w codziennym funkcjonowaniu. To ta obojętność, która dodaje mi odwagi, żeby to skończyć. Niedługo będę miała jej wystarczająco, a narazie trwa udawanie, że jest zajebiście.

wtorek, 25 stycznia 2011

What do you do if you disappoint someone you love? really destroys you? 
You have to try to stop loving.
 Is it possible? 
No. Probably not.


Niech stanie się coś. Cokolwiek. Coś pozytywnego. Coś co zmieni moje życie o 180 stopni.
Coś, przez co zacznę na nowo wierzyć, że warto.
Co warto?
Warto żyć. Żyć, nie być. Mam dosyć 'bycia'. Chcę się odciąć od tego świata. 
Zacząć na nowo. Na nowo egzystować. 

niedziela, 23 stycznia 2011

boooooooooooring sunday

Nie wiem co mam ze sobą zrobić, gdzie się podziać. Nie chcę tego pamiętać. Czuję się brudna. Chcę środy, potrzebuję środy! Potrzebuję znowu się zapomnieć, znowu CIEBIE zapomnieć. Tym razem na zawsze. I PROMISE! Tak... Tylko, że moje obietnice są gówno warte. Jestem głupia, przez Ciebie czuję się bezsilna i oszukuję samą siebie.
Uzależniłam się od wina. Za każdym razem gdy przeglądam folder 'sylwZakopane' czuję ten smak. MAGIA!
Próba jazdy na nartach, nocne-bardzo kulturalne melanże, kupa śniegu; śmiechu, rozpijanie wódki na tylnych siedzeniach, jack daniels i johny walker, nasz mega filmik pt "INDIANIE PANIE MARKU!", narnia, kilka zgonów... shisha ze słomką, bo węże zapadły w sen zimowy, sprytne wymknięcie się z hotelu, piękny widok z okna, istny burdel itd. Chcę tak znowu!